Nagato szedł główną drogą. W końcu dotarł do swojego domku, był on umiejscowiony przy młynie, zaraz obok rzeki. Śnieg skrzypiał lekko pod ciężarem stóp. Kiedy Nagato otworzył drzwi do domu te zaskrzypiały niemiłosiernie. Kiedy wszedł do środka, uderzył go zapach zupy grzybowej i pieczonego chleba.
- Ohayo! - Krzyknął kobiecy głos. - Nagato to ty? Jeśli masz już paczkę od Guntaro, to obok kuchni w szafce masz przygotowany prowiant, powinien starczyć ci do Magnolii, potem musisz sam o siebie zadbać. W sakiewce, która leży na stole w salonie jest trochę pieniędzy, powinno starczyć na podróż z powrotem. Kobieta dokończyła i najwyraźniej wróciła do pichcenia w kuchni, bo nie odzywała się już słowem, tylko nuciła miło pod nosem.

Już ci nakładam, poczekaj przy stole. - Powiedziała i za chwilkę można było usłyszeć kroki w stronę salonu. - Ech.. I nie musisz być sarkastyczny. Dodając to uśmiechnęła się do ciebie i położyła talerz pełny zupy na stole. Potem obróciła się na pięcie i poszła dalej gotować do kuchni. - Smacznego! - Krzyknęła już gdy stała przy piecu, gdzie piekł się chleb.


PS: Idea była taka, że wiesz iż masz dostarczyć tą paczkę . Chciałem to tak zrobić byś mógł to lepiej to wkleić do swojej biografii. I prosiłbym cie o zmianę koloru twoich wypowiedzi, oczy od tego bolą . To tyle xD

Do zobaczenia! - Krzyknęła kobieta. - I uważaj na siebie synu. - Dodała ledwie słyszalnie. Kiedy drzwi zamknęły się, Nagato poczuł lodowaty chłód, na szczęście nie padał śnieg. Żeby wyjść z wioski i dostać się do Magnolii, trzeba było iść do wschodniej jej części.

PS: Jeżeli miałbyś do czegoś wątpliwości, np. kto kim jest. Zaczekaj kilka postów, ja nie zostawiam nic niewyjaśnionym, chyba że był taki zamiar .

Kiedy Nagato szedł, jego krokom towarzyszył dźwięk ugniatanego śniegu. Po drodze widział budynki bardzo przypominające jego chatkę. Dwu piętrowe domki z dwoma oknami na froncie dwoma po bokach i dwoma z tyłu. Domki były całe z drewna, prócz drzwi, które zdobiły wzorki zrobione, o dziwo, z kamienia, lub żelazne okucia. Dachy, skośne były pokryte słomą lub dachówkami. Po drodze Nagato zauważył też spichlerz i piekarnię, do jego nozdrzy doleciał zapach świeżych bułek. Po woli kierował się do wschodniej bramy. Aż nagle gdy był przy bramie wyskoczyło dwóch chłopców. Jeden gruby i z gołą głową, trzymał pałkę z wbitym na końcu gwoździem, a drugi wychudzony, ze schowanymi oczyma za grzywką i wystającymi zębami tak jak u chomika. Drugi miał podbite oko i był niższy od pierwszego. - Draniu! Zapłacisz za to co wczoraj zrobiłeś. - Odezwał się pierwszy, wyraźnie mówiąc przez nos. - Za zrobienie tego czegoś mojemu bratu, teraz tobie się oberwie. - Dodał i nerwowo zaczął pukać pałką o swą lewą dłoń. Grubas nie wyglądał na silnego, ale gdyby tak przysiadł na Nagato, to pewnie zgniótłby bo na placek. Teraz, po paru sekundach pukania w lewą rękę, grubas ruszył na Nagato a pierwszy chłopiec się wzdrygnął, tak jakby przeszły go dreszcze.

PS: odpisałbym wcześniej, aleee, byłe na wyjeździe i nie miałem jak.

Przed Nagato stała otwarta brama, czekało go swa dni surowej drogi przez śnieg aż do miasta Magnolii. Gruby dzieciak zaczął się odczołgiwać  w stronę domków, najwyraźniej stchórzył. Zimny wiatr powiał w twarz Nagato. Oto początek ciężkiej wędrówki.


PS: Sorrka, że tak krótko, ale dawno tego nie robiłem więc chyba rozumiesz .